Przepraszam, znów obiecywałam, że bęzie już dobrze, że się poprawię, że będę się uśmiechać i znowu nic z tego nie wyszło. A jest tylko gorzej. Im wyżej się wzniosę, tym później mocniej uderzam się, gdy spadam w dół. Boli, kiedy spada się z cudownych marzeń na szary beton. Łzy same napływają do oczu, a poduszka bez narzekania wchłania je. Przykro, źle. Przepraszam, że kiedy uśmiecham się na twarzy nadal w duszy płaczę. Przepraszam, że nie umiem się zmienić.
Dodaj komentarz