Najnowsze wpisy, strona 1


sie 05 2005 Co slychac...?
Komentarze: 3

Jeszcze nie wrocilam z cudownej, goracej Italii, ale zamierzam to zrobic juz calkiem niedlugo, bo bez polskich znakow ciezko pisze sie notki. Troszke o tym co u mnie, bo moze ktos bedzie zainteresowany: przez ostatnie 2 tygodnie opalalam sie na boskiej plazy, kapalam w dosc cieplym, ale cholernie slonym morzu, chodzilam do fitness clubu, lakonicznie porozumiewalam sie z nieziemsko przystojnymi Wlochami i zalowalam, ze tak mizernie znam wloski. Teraz natomiast jestem w Rzymie. Musze przyznac, ze to miasto ma swoj wlasny klimat podobnie, jak moje krolewskie stoleczne kochane miasto. To, tak o tym co sie dzieje w okol.

W duszyczce jakos ze szczescia nie szaleje, w prawdzie komplementy wloskich chlopcow podnosily mnie na duchu, wiec nie moge za bardzo narzekac, ale to nie to. Sama juz nie wiem, czego chce. Z jeden strony chcialabym zaczac dazyc do celu po trupach, a z drugiej nie chce zranic kogos, kto wlasciwie nic mi nie zrobil, tylko z tego powodu, ze temu komus cholernie zazdroszcze. Czy nie moglby mnie ktos tak po prostu pokochac?           W sprawach rodzinnych nie jest najlepiej. Chcialabym juz wlasciwie wrocic do domu, bo zaczynam coraz bardziej tesknic. Czuje sie tu samotna.

Chaotycznie pomarudzilam, wiec koncze.

sorrow_girl : :
lip 20 2005 O wszystkim czy o niczym?
Komentarze: 5

Dzisiaj wyjadę. Zawsze kiedy wyjeżdżam mam wrażenie, że już nie wrócę. Że zostanę tam na zawsze lub coś mi się stanie po drodze. Wiem, wiem, bez sensu. Ale zawsze żegnam się z ludźmi tak, jakbyśmy się widzieli ostatni raz.

Ostatnio patrząc w gwieździste niebo marzyłam sobie. Księżyc wyglądał na większy niż zwykle, gwiazdy mocniej świeciły. Ktoś kiedyś powiedział, że kiedy słońce zachodzi budzą się potwory. Nie zgadzam się. One wtedy zasypiają. Świat robi się spokojny, by rano znów wrócić do ciągłego biegu. Marzenia... Każdy ma swoje, każdego są nieco inne, choć każdy chce być szczęśliwy. Moje marzenia są przeważnie nieosiągalne, bo gdyby były realne i do spełnienia, nie mogłabym ich chyba nazwać marzeniami. W końcu jak już bujać w obłokach to na całego. Od zawsze marzę o miłości. Jednak czym ona jest? W tym momencie mogę zdefiniować ją jako pożądanie ze szczyptą chemii. Choć to tylko tyle, a może aż tyle, kryje się w niej tyle magii, że każdy kocha ten stan, kiedy chodzi 30cm ponad chodnikami... Sentymentalne? Może trochę. Chyba księżyc i gwiazdy tak na mnie działają. Notka o wszystkim, a właściwie o niczym.

Chcę jeszcze tylko powiedzieć: do zobaczenia! choć żegnajcie, byłoby bardziej w moim stylu. Życzę Wam i sobie, odrobiny relaksu oraz wielu nierealnych i tych bardziej przyziemnych marzeń, może jeszcze opalenizny i kilku przyjemnych chwil, które zatrzymamy w pamięci na gorsze dni.

sorrow_girl : :
lip 18 2005 Tak zwyczajnie, po ludzku boję się...
Komentarze: 1
Wyjeżdżam w środę. Znowu wrócił ten cholerny strach. Boję się wyjechać, cieszyć, marzyć, być zadowoloną, śmiać, bawić... Boję się...że to pryśnie jak bańka mydlana. Boję się, że będę musiała zrezygnować z radości. Ale to nie jest ważne. Boję się tej wiadomości. Bo narazie odrzucam to od siebie. Nie chcę przyjmować do wiadomości. Boję się, że ominie mnie kilka tych chwil, które znaczą więcej niż cała wieczność. Boję się, że mnie tu nie będzie. Boję się, że nie będę mogła powiedzieć "pa, żegnaj, dziękuję za wszystko". Po prostu cholernie się boję.
sorrow_girl : :
lip 06 2005 Powoli zapominam...
Komentarze: 3
Powoli wracam do siebie, myśli wciąż bolą, lecz już znacznie mniej. Już wiem, już doskonale wiem, że on nigdy nie będzie mój. Już się nie łudzę, nie rozpaczam. I wreszcie mogę znów regularnie oddychać. Nie, nie jestem szczęśliwa, ale godzę się z losem. Jak po każdym gorszym czasie już wstaję i powoli otrzepuję się z tego brudu. Zostały tylko wspomnienia, które są, jak róże, piękne, lecz bardzo bolesne. Niebo jest dziś we wszystkich odcieniach szarości. Truskawki się kończą. Szukam drugiej połówki. Namiary zostawiać w komentrzach;)
sorrow_girl : :
lip 01 2005 Przez te kilka chwil...
Komentarze: 3
Robię się strasznie monotematyczna, ale co ja na to poradzę... Nie potrafię tak po prostu wyrzucić go z siebie. Ja tu cierpię, a on nawet o tym nie wie, nie zdaje sobie sprawy, jak wielką przykrość mi sprawia. Ból sprawia mi każda myśl o nim. Boli, jak ukłócie noże prosto w serce. Ja już nie wiem, co zrobić. Nie umiem zapomnieć tych przyjemnych chwil, w czasie których wszystko było piękne i proste. I przez które teraz tak się męczę. Chyba muszę zrobić coś ze swoim życiem. Koledze, który jest na obozie każę cieszyć się życiem, a sama rozpaczam. W normalnych okolicznościach nazwałabym to hipokryzją. Kolega sam mi ją zarzuca. Ale to nie jest hipokryzja. Bo jak cieszyć się życiem, kiedy dusza boli, a serce krwawi i prosi o miłość...
sorrow_girl : :